Artykuł nt. działalności serwisów wideo i ich ostatnich problemów z OZZ.
Ciekawi mnie porównanie tych serwisów do nadawców telewizyjnych i radiowych... Z tego co pamiętam na konferencjach krakowskich, w których miała niebagatelny wkład również prof. Traple, były pewne wątpliwości czy możemy wprost stosować przepisy o nadawcach telewizyjnych i radiowych do działalności internetowej...artykuł Michała Engelhardt z Gazety.pl: Strony z filmami mogą zniknąć z polskiego internetu?
Z serwisów wideo takich jak wrzuta.pl czy streemo.pl może niedługo zniknąć duża część materiałów. Stowarzyszenie Filmowców Polskich wysyła do właścicieli stron internetowych z filmami propozycję nie do odrzucenia: podpiszcie z nami umowy i płaćcie za prawa autorskie od wykorzystanych filmów. Takie listy trafią prędzej czy później do autorów wszystkich takich stron - powiedziała portalowi Gazeta.pl prof. Elżbieta Traple, której kancelaria prawna współpracuje w tej sprawie ze stowarzyszeniem. Czy to początek końca polskich klonów YouTuba i wideoblogów?
List od Stowarzyszenia Filmowców Polskich trafił między innymi do autora strony luzior.pl. Co mam robić? - pytał na forum.pclab.pl zdezorientowany adresat. Oficjalne pismo, które dostał z SFP może przestraszyć. Zwłaszcza kogoś, kto nie prowadzi firmy internetowej, która zarabia pieniądze, a stronę, która jest tylko jego hobby.Autor luziora.pl odpisał grzecznie, że filmów, o których mowa w liście z SFP, nie ma u niego na serwerze. Są one tylko embedowane (pliki znajdują w innym serwisie - na przykład YouTube - a strona daje tylko możliwość ich odtworzenia). W odpowiedz dostał drugie, nieco konkretniejsze pismo od stowarzyszenia, w którym jego działalność została porównana do działalność każdego nadawcy telewizyjnego i radiowego.
W kolejnym, trzecim piśmie padła konkretna propozycję opłaty. "Standardową stawką w przypadku stron o zbliżonym do Pana strony charakterze jest comiesięczny ryczałt w wysokości 200,00 zł." Co na to autor luziora.pl? "200 zł ha ha ha, jak na nastolatka całkiem wybujała sumka."
Pisma dostaną wszyscy
Michał Brański, członek zarządu o2.pl, właściciela popularnych serwisów: wrzuta.pl i smog.pl, mówi portalowi Gazeta.pl, że żadnego pisma od stowarzyszenia nie dostał. - Może dlatego, że współpracujemy z producentami i z telewizjami - mówi Brański. - Po sygnałach od nich usuwamy filmy, do których mają prawa autorskie. Cały czas monitorujemy serwis i naprawdę dużo takich rzeczy wyrzucamy - wyjaśnia.
Ale jak się okazuje nie ma na co liczyć. Pismo trafi tez do niego. Stowarzyszenie Filmowców Polskich współpracuje w akcji wyłapywania filmów w internecie z poważna krakowską kancelarią prawną Traple Konarski Podrecki. Jak powiedziała nam prof. Elżbieta Traple, pisma trafią do wszystkich właścicieli i autorów stron z filmami. Jeśli ktoś jeszcze pisma nie dostał, to tylko kwestia czasu, kiedy je dostanie. A więc szykuje się wielka bitwa: internet kontra Stowarzyszenie Filmowców Polskich.
Stowarzyszenie nie ma racji
- Stowarzyszenie atakuje bezpodstawnie i to z wielu powodów - mówi radca prawny Tomasz Ejtminowicz. - Powołuje się na art. 70 prawa autorskiego, którego część jako sprzeczną z konstytucją unieważnił Trybunał Konstytucyjny. Póki przepis nie zostanie znowelizowany, to jest martwy i stowarzyszenie nie może się nim podpierać. Poza tym powszechnie uważa się ze art. 70 prawa autorskiego, zanim stracił moc przed rokiem, nie dotyczył prezentowania krótkich materiałów wideo w internecie. Po wtóre luzior.pl jest tak zwanym serwisem społecznościowym i sam w sobie nie udostępnia wideo, w taki sposób, jak udostępnianie definiuje prawo autorskie. Serwis daje tylko możliwość wstawiania użytkownikom ich własnych materiałów, za które luzior.pl nie odpowiada. Stowarzyszenie nie może ścigać serwisu, prędzej publikujących tam użytkowników. Ale to są setki ludzi. Ponadto uważam, że takie krótkie fragmenty filmów, w podobnych serwisach mogą bronić się na zasadzie "prawa cytatu". Prawo cytatu mieści się w tak zwanym "dozwolonym użytku" i zgodnie z ustawą nie podlega opłatom. - podsumowuje Ejtminowicz.
Polegną mali
Niedługo można się spodziewać lawiny kosztownych procesów sadowych. Duże portale z solidnym zapleczem prawniczym będą zapewne miały spore szanse wygrać procesy ze stowarzyszeniem. Mali, jak prowadzony przez nastolatka luzior.pl, mogą zniknąć z internetu. Postraszeni przez prawników, pewnie nawet nie będą próbować spierać się ze SFP. Czy efektem tych działań będzie oczyszczenie internetu z serwisów wideo prowadzonych przez hobbystów?