czwartek, listopada 13, 2008

Prawo i Media
Na stronie infor.tv pojawiła się seria programów objęta wspólnym tytułem "Prawo i media".











środa, listopada 12, 2008

W najbliższej przyszłości na Youtubie będzie można oglądać pełnometrażowe filmy!
Stanie się tak dzięki podpisaniu umowy między MGM a Google inc. Więcej wiadomości na stronach chipa, oraz BBC

wtorek, listopada 11, 2008

Ciekawy przykład na to w jaki sposób web 2.0 wpływa na rzeczywistość.
"Urzędnicy i sędziowie przy interpretowaniu przepisów coraz częściej odwołują się do Wikipedii, czyli encyklopedii internetowej, w której każdy może edytować artykuły."
artykuł w Rzeczpospolitej, wiadomość z serwisu tvn24.

Koło Naukowe Prawa Własności Intelektualnej zaprasza wszystkich zainteresowanych na spotkanie 19.11.2008r o godzinie 17 00 w sali 3044


w planie spotkania

1) powiemy czym jest prawo własności intelektualnej –

i co najbardziej nas w nim interesuje

2) zaprezentujemy dotychczasowe dokonania Koła Naukowego

3) opowiemy o konferencji we Wrocławiu – Współczesne kierunki prawa autorskiego

4) omówimy kwestię wydania Zeszytów Naukowych Koła oraz nasze dalsze plany



poniedziałek, listopada 03, 2008

Konferencja

Europejskie Stowarzyszenie Studentów Prawa ELSA Wrocław organizuje konferencję „Współczesne kierunki rozwoju prawa autorskiego”, która odbędzie się w dniach 14-15 listopada 2008 r. na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego. Udział w konferencji jest bezpłatny. Szczegółowe informację o konferencji a także formularz zgłoszeniowy dostępne są na stronie organizatorów.

http://elsa.prawo.uni.wroc.pl/konferencja/index.html

niedziela, listopada 02, 2008

Z Dziennika:

Prawie dwa lata więzienia za kamerę w kinie

Po raz pierwszy w historii ktoś w USA trafi do więzienia za zgrywanie filmów na sali kinowej prosto z ekranu. Michael Dwayne Logan, mieszkaniec stanu Maryland, spędzi za kratkami 21 miesięcy. Oskarżony przyznał się przed sądem do skopiowania dwóch filmów z zamiarem zarabiania na ich nielegalnej dystrybucji.
czytaj dalej...
REKLAMA

Nagrywanie filmów w sali kinowej jest od roku 2005 w USA przestępstem federalnym, obciążonym karą więzienia do trzech lat i grzywną 250 tys. dolarów.

Logan został złapany na gorącym uczynku z kamerą HD JVC w sali kinowej. Urządzenie chował pod płaszczem. Nie przewidział, że na sali kinowej będzie przedstawiciel znienawidzonej, szczególnie przez internautów, MPAA (Motion Picture Association of America) oraz policja.

Poza wyrokiem więzienia, Logan dostał też zakaz chodzenia do kina przez rok od wyjścia zza krat. MPAA twierdzi, że mężczyzna skopiował w podobny sposób niemal 100 filmów.

Kopiowaniem, czy - jak ktoś woli - cyfrowym bootlegowaniem i dystrybuowaniem w internecie filmów kinowych czy premier DVD - zajmują się całe grupy ludzi.

Traktują jednak swoją działalność - w większości przypadków - jako przejaw anarchizmu (vide środowisko PirateBay). Panami jak Michael Dwayne Logan internauci w większości gardzą i nikt ich nie żałuje. Jest to jednak sygnał dla uprawiających taki proceder, że piractwo staje się niebezpieczne.

piątek, października 17, 2008

Z głębokim żalem zawiadamiamy, że 9 października, w czwartek w wieku 84 lat zmarł
Ś.P. Bolesław Nawrocki.

Uroczystości pogrzebowe odbędą się w Warszawie, 17 października o godzinie 12.30 w kościele p.w. Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła, przy ulicy Domaniewskiej 20,
a następnie na Starych Powązkach w Warszawie.

Dr Bolesław Nawrocki wykładał na Uniwersytecie Gdańskim Prawo autorskie i prawa pokrewne na przełomie lat 1970/80

poniedziałek, października 13, 2008

Zapraszamy wszystkich zainteresowanych na spotkanie integracyjne koła prawa właśności intelektualnej. Odbędzie się ono w czwartek 16 X o godz 20 w Sopocie. Liczymy na waszą obecność ;).

wtorek, września 09, 2008

Ciekawa dość sprawa związana z Harrym Potterem, artykuł znaleziony na wp.pl...



Sąd pozytywnie rozpatrzył sprawę J.K. Rowling, która pozwała Steve’a Vandera Arka, fana, który naruszył prawa autorskie publikując The Harry Potter Lexicon.

Sędzia Robert Patterson uznał, że taka publikacja w niepowetowany sposób naruszyła prawa J.K. Rowling jako autorki powieści, które stały się podstawą dla publikacji Steve’a Vandera Arka.

Przypomnijmy: sprawa dotyczy niewielkiego wydawnictwa RDR Books z Michigan. Wydawnictwo opublikowało książkę poświęconą małemu czarodziejowi na podstawie strony internetowej prowadzonej przez fana książki. Steven Vander Ark jest szkolnym bibliotekarzem i miłośnikiem powieści pióra J.K. Rowling. Jego strona internetowa przyciągała miliony czytelników.

Prawnicy twierdzą, że sprawa ta może okazać się precedensem w świecie literackim, ponieważ może wyznaczyć granice, w obrębie których fani będą mogli wykorzystywać dzieła swoich ulubionych pisarzy.

Proces przeciw wydawcy RDR Books rozpoczął się w październiku ubiegłego roku. J.K. Rowling uznała, że autor książki zapożyczył zbyt wiele fragmentów z jej powieści i wykorzystał je w swej pracy. Pisarka nazwała tę sytuację „hurtową kradzieżą siedemnastu lat jej ciężkiej pracy”.

Napisany przez Steve’a Vandera Arka leksykon miał być sprzedawany za około 24.95 dolarów (12.50 funtów).

Sędzia uznał, że RDR Books powinno wstrzymać publikację leksykonu

sobota, września 06, 2008



Czy Myszka Miki należy do Disney'a?

Jeden z byłych pracowników kąsa koncern Disney'a. Okazuje się, że na jednym z pierwszych filmów z Myszką Miki, jako osoby uprawnione do korzystania z wizerunku Myszki jest nie tylko Walt Disney, ale także inne podmioty.

Więcej informacji przynosi serwis HotMoney: (link)
W Stanach Zjednoczonych Myszka Miki wyprzedza w rankingach rozpoznawalności nawet Świętego Mikołaja – jedynie 3% społeczeństwa nie wie, kim jest Mickey Mouse. Wartość tej postaci wynosi ponad 3 mld dolarów, a prawa autorskie chroni uchwała Kongresu – pisze "Los Angeles Times". Teraz wszystko może się zmienić za sprawą taśmach z lat 20-tych. Podobno poddają one w wątpliwość prawo Walt Disney Co. do wyłączności na korzystanie z wczesnego wizerunku Mickey.

Gregory S. Brown, były pracownik Disneya, już w 1993 roku zwrócił uwagę na tytułowe napisy w filmie "Willie z parowca", gdzie jako autora kreskówki podaje się nazwisko Ub Iwerks. Poniżej widnieje zapis "Nagrane przez Cinephone Powers System", a pod spodem znajduję się słowo "Copyright" i data.

Choć nazwisko Disneya również pojawia się na stronie, to pomiędzy nim a słowem copyright znajduje się grafik i firma realizatorska, które miałyby równe prawa do domagania się wyłączności. Podstawą prawną do rozstrzygania tego typu sporów są przepisy obowiązujące w momencie publikacji danego dzieła. W roku 1929 obowiązywała ustawa o prawach autorskich z 1909.

Brown procesował się już wcześniej z Disney Studios o prawa autorskie do Myszki Miki. Pracując w firmie odkrył wiele nieścisłości. Po odejściu założył własną działalność i postanowił wykorzystać fakt, iż Disney nie przedłużył praw autorskich na jeden z wczesnych odcinków z Muszka Miki.

Brown twierdzi, że postać Myszka Miki nie została stworzona przez Walt Disney Co. w roku 1928 – wtedy ta firm jeszcze w ogóle nie istniała. Sąd jednak nie uwzględnił odwołania od wyroku i sprawa przycichła. Teraz walka o kultowa postać rozgorzała na nowo. Czy Disney straci prawo do postaci? O tym zadecyduje sąd.
ZAiKS i SFP c.d.

W sprawie o której napisał niżej Lucjan, pojawiła się dyskusja w radiu TOK FM. Można ją odsłuchać na stronie radia pod linkiem:

javascript:pop('http://serwisy.gazeta.pl/tokfm/4,59306,,,,5663795.html',820,487)

piątek, września 05, 2008

Wczoraj Rzeczpospolita umieściła w serwisie internetowym informację, o karze którą UOKiK nałożył na Stowarzyszenie Autorów ZAiKS i Stowarzyszenie Filmowców Polskich (SFP), za zawarte porozumienie "eliminujące konkurencję między nimi". Artykuł dostępny tutaj. Na mocy ów porozumienia podmioty ustaliły jednolite, sztywne stawki za korzystanie z utworów audiowizualnych, oraz odmówiły ich negocjowania. W serwisie Gazety Prawnej również można przeczytać o tym zagadnieniu - artykuł tutaj.

poniedziałek, sierpnia 25, 2008

spot anty-antypiracki :)

Trafiłem w sieci spot wyśmiewający spoty antypirackie.

środa, maja 07, 2008


Intuicja, wybory moralne i prawo,

czyli sekretne życie roślin


Etyczne traktowanie roślin?
Sprawdźcie tutaj.

piątek, maja 02, 2008


Global Intellectual Property Index
a sprawa polska


Powstał Globalny Indeks Własności Intelektualnej.

Twórcami projektu są prawnicy z brytyjskiej firmy Taylor Wessing, specjalizującej się w IP. Indeks powstał przy współpracy z magazynem Managing Intellectual Property.

Indeks zawiera szczegółową analizę statystyczną ochrony i egzekwowania IP w 22 głównych gospodarkach świata.

Dobra wiadomość: Polska znajduje się w powyższej analizie. Niestety złą wiadomością jest, że nie radzi sobie za dobrze. Wessing podzielił kraje na 5 grup, od najlepiej chroniących (i zarazem najlepszych dla inwestycji) do tych, które chronią IP najgorzej. Polska z 15 pozycją umieszczona została w grupie 4. Wyprzedziły nas kraje takie, jak: Korea Południowa, RPA, Hiszpania, Japonia, Izrael, Singapur. Ostanie miejsca przypadły Brazylii, Rosji i Chinom.

Opracowanie dostępne jest na stronie firmy Taylora Wessinga:
http://www.taylorwessing.com/ipindex/index.php?getfile=Global_IP_Index_-_Report.pdf

Najnowsza edycja: Maj 2008


Co z tym MySpace.co.uk?

Witam po dłuższej przerwie :-)

Niedawno Nominet UK (Dispute Resolution Service) wydał swój wyrok w sprawie dotyczącej domeny intenetowej www.myspace.co.uk, o którą walczyli MySpace Inc. właściciel portalu www.myspace.com i brytyjska firma Total Web Solutions. Ta ostatnia zarejestrowała domenę jeszcze w 1997 roku, czyli w zamieszchłych czasach, kiedy nikt jeszcze nie słyszał o portalu MySpace.


Odrzucając oskarżenie o "initial interest confusion" Panel dodał:
"To date experts and Appeal panels have reasonably consistently taken the view that if a registrant acquires a domain name in advance of the coming into existence of the complainant's rights, the registrant is entitled in principle to hold onto the domain name and to use it, notwithstanding that confusion of the 'initial interest' variety may be inevitable. Similarly, experts and Appeal panels have concluded that in such circumstances it is not of itself abusive for the registrant to demand a high price from the complainant for transfer of the domain name in recognition of its enhanced value".


Pełna treść orzeczenia dostępna pod poniższym adresem:
http://www.belldening.com/downloads/Nominet_MySpace_DRS_Appeal_Decision.pdf

poniedziałek, marca 31, 2008

Na portalu wp.pl pojawił się drobny, ale ciekawy news nt. licencji w oprogramowaniu Adobe i Apple.
Podobno w przypadku Apple to tylko pomyłka, która już została naprawiona.

Adobe udostępniło w tym tygodniu online'ową wersję beta aplikacji Photoshop Express. Okazuje się jednak, że dołączona do niej licencja jest niezwykle restrykcyjna i sformułowano ją w sposób, który odstrasza użytkowników.
Photoshop Express to działająca w przeglądarce, pozbawiona zaawansowanych funkcji odmiana Photoshopa zaprojektowana specjalnie z myślą - http://www.pcworld.pl/news/145303.html o początkujących użytkownikach programu.

O ile sama aplikacja prezentuje się bardzo ciekawie, o tyle dołączona do niej licencja EULA - zdecydowanie nie. To już nie tylko drobna wpadka - http://www.pcworld.pl/news/145208.html, która trafiła się Apple. Licencję Photoshop Express sformułowano w taki sposób, że powinna skutecznie odstraszać wszystkich chcących zachować prawa do swych zdjęć.

Ty nie możesz nic, my możemy wszystko

W licencji EULA Photoshop Express - aktualnie niedostępnej - pojawiły się takie sformułowania: Wykorzystanie twojej zawartości. Adobe nie rości sobie praw własności do twojej zawartości. Jednakże z uwagi na twoją zawartość, którą przesyłasz lub czynisz dostępną w publicznie widocznych usługach serwisu, przyznajesz firmie Adobe obejmującą cały świat, nieodpłatną ( royalty-free ), bez praw do wyłączności, wieczystą, nieodwołalną i w całości podlegającą możliwości dalszego licencjonowania licencję do używania, dystrybuowania, pozwalającą na czerpanie dochodów lub inną formę wynagradzania, reprodukowania, modyfikowania, adaptowania, publikowania, tłumaczenia, publicznego wystawiania i wyświetlania twojej zawartości ( w całości lub w częściach ). Oraz do włączania tego typu zawartości do innych materiałów lub prac w dowolnym formacie lub na medium - znanym albo opracowanym później.

A zatem w zamian za świadczenie usługi Photoshop Express, Adobe uzyskuje wszelkie prawa do twoich grafik, zdjęć, obrazów - i to na zawsze, również z możliwością wykorzystywania ich w celach zarobkowych. Nic zatem nie stoi na przeszkodzie, by twoje fotografie rodzinne funkcjonowały w roli klipartów w następnym wydaniu Photoshopa.

Warto zajrzeć: "Adobe joins list of companies not reading own EULAs - http://arstechnica.com/news.ars/post/20080329-adobe-joins-list-of-companies-not-reading-own-eulas.html" ( w języku angielskim )

sobota, marca 22, 2008

Kolejne infro rodem z wp.pl i PCWK...tym razem o perypetiach związanych z RIAA:

Być może już wkrótce amerykańskie Stowarzyszenie Przemysłu Fonograficznego RIAA będzie musiało podać szczegółowe informacje na temat technik śledczych wykorzystywanych do zdobywania dowodów przeciwko użytkownikom sieci P2P. Do tej pory RIAA skutecznie się przed tym broniło - jednak najnowszy pozew przeciwko organizacji może zmusić ją do ujawnienia wszystkich sekretów.

Mowa tu o pozwie złożonym przez Amerykankę Tanyę Aderson, weterankę sądowych starć z RIAA ( o jej prawnych perypetiach pisaliśmy m.in. w tekście "RIAA pozwana za "złośliwe prześladowanie" - http://www.pcworld.pl/news/115149.html ). Kobieta jest niepełnosprawną, samotną matką - w czerwcu 2005 r. RIAA skierowała przeciwko niej pozew, w której oskarżono ją o nielegalne dystrybuowanie muzyki w Internecie. Kobieta nie zamierzała jednak poddać się bez walki - odpowiedzi przedstawiła szereg własnych oskarżeń ( zarzuciła RIAA m.in. prześladowanie, nielegalną inwigilację, naruszenie prywatności i włamanie się do jej komputera ). W obliczu tak zdecydowanej postawy - oraz ostrej krytyki mediów - RIAA zdecydowała się na wycofanie zarzutów.

Tanya Aderson nie spoczęła jednak na laurach - natychmiast złożyła kolejny pozew, w którym już oficjalnie oskarżyła RIAA o wymienione powyżej przestępstwa ( jej zdaniem RIAA naruszyła przepisy antymafijnej ustawy RICO ( Racketeering Influenced and Corrupt Organizations ).

Pozew ten został niedawno odrzucony - sąd uznał bowiem, że kobieta nie przedstawiła dowodów wspierających jej twierdzenia. Sędzia dał jej jednak szansę uzupełnienie materiału dowodowego - Tanya Adreson może więc ponownie złożyć pozew i jeśli będzie on poprawnie udokumentowany, to sąd go przyjmie.

Oznacza to, że - jeśli tylko pani Adreson i jej prawnicy dostarczą odpowiednie dowody - RIAA po raz pierwszy w historii swoich działań prawnych może zostać zmuszona do ujawnienia metod, którymi posługuje się podczas gromadzenia dowodów przeciwko użytkownikom P2P. Chodzi tu m.in. przedstawienie zasad, którymi organizacja kieruje się podczas decydowania, którego internautę pozwać, podanie, jakie dokładnie informacje o użytkownikach P2P gromadzi działająca na zlecenie RIAA firma MediaSentry itp.

Prawnicy podkreślają, że podanie tych informacji do publicznej wiadomości może znacznie utrudnić działania RIAA - wiele osób już od dawna podejrzewa bowiem, że organizacja podczas gromadzenia dowodów balansuje na krawędzi prawa. Być może więc ujawnienie tych informacji utrudni RIAA składanie kolejnych pozwów, zaś osobom już pozwanym przez organizację - ułatwi wygrania ewentualnych procesów.

A tym razem na wp.pl można przeczytać co nieco o sytuacji niemieckich użytkowników p2p:

Niemiecki Federalny Sąd Konstytucyjny uznał, że koncerny "rozrywkowe" oraz reprezentujące je organizacje branżowe nie mają prawa domagać się od dostawców usług internetowych ujawnienia danych internautów podejrzewanych o nielegalne udostępnienie materiałów chronionych prawem autorskim w Internecie - donosi serwis TorrentFreak.com. Decyzja ta może znacząco ułatwić życie niemieckim użytkowników sieci P2P - ponieważ praktycznie uniemożliwia namierzenie osób pobierających lub udostępniających w Internecie pirackie materiały.

Do tej pory pozwanie osoby nielegalnie dystrybuującej materiały chronione prawem autorskim w Internecie było dość łatwe - wystarczyło namierzyć internautę i zgłosić to organom ścigania ( które musiały zareagować, ponieważ łamanie praw autorskich jest w Niemczech przestępstwem ).

Od teraz będzie jednak inaczej - sąd uznał, że udostępnianie plików multimedialnych w Internecie nie może być traktowane jako przestępstwo. Dlatego w przyszłości dostawca usług internetowych będzie musiał ujawnić dane klienta tylko w przypadku podejrzenia np. o udostępnianie dziecięcej pornografii i inne poważne przestępstwa ( morderstwo, porwanie itp. ).

Orzeczenie Sądu Konstytucyjnego dotyczące użytkowników P2P jest częścią nowych zaleceń, dotyczących ochrony prywatności internautów. Sąd uznał, że niemieckie prawo do tej pory niewystarczająco chroniło interesy jednostek w Sieci.

tym razem z wp.pl o dość ciekawym rozwiązaniu Microsoftu...
faktycznie, nielegalne systemy bez dostępu do aktualizacji mogą stanowić potencjalne zagrożenie dla legalnych użytkowników.


Firma Billa Gatesa pozwoli na aktualizację nielegalnych kopii - pisze dziennik "Polska".

Użytkownicy pirackich kopii systemu Windows nie powinni obawiać się o bezpieczeństwo swoich komputerów. Microsoft będzie nadal wydawał aktualizacje zabezpieczające przed zagrożeniami z internetu i udostępniał nawet tym, którzy mają nielegalną kopię Windows - zadeklarował Edward P. Gibson, główny doradca ds. bezpieczeństwa w Microsofcie.

Oznacza to, że komputery wyposażone w system Windows kupiony za kilkanaście złotych na straganie będą tak samo zabezpieczone jak te, w których działa legalny system, który kosztuje od 350 zł do nawet ponad tysiąca złotych.

Na "IDC Security", konferencji na temat internetowych zagrożeń, Edward P. Gibson przyznał, że takie rozwiązanie jest mniejszym złem niż na przykład zdalne wykrywanie nielegalnych systemów i odcinanie ich od możliwości aktualizacji.

czwartek, marca 20, 2008

Na portalu filmweb.pl znalazłem krótką notkę:

Szwedzcy reżyserzy filmowi mają powód do zadowolenia. Sąd Najwyższy uznał we wtorek, że telewizje muszą uzyskać zgodę twórców, zanim przerwą ich filmy reklamami.

Sędziowie stwierdzili, że przerywanie filmu reklamami psuje ich odbiór wśród widzów i łamie prawa autorskie realizatorów. Interesy wielkich nadawców nie są ważniejsze od możliwości decydowania o tym, jak dzieło będzie prezentowane.

piątek, marca 14, 2008

Na Onet.pl można przeczytać tym, jak producent gitar pozywa producenta gier komputerowych...

Produkująca gitary firma Gibson pozwała do sądu koncern Activision za naruszanie patentów.
Współpraca obu firm wcale nie musi oznaczać, że panuje pomiędzy nimi zgoda. Właśnie rozpoczęła się batalia pomiędzy Activision, wydawcą gry Guitar Hero, a firmą Gibson, znanym na świecie producentem gitar, którego projekty wykorzystywane są jako kontrolery w tej muzycznej produkcji.

Gibson zarzuca Activision naruszenie dziewięcioletniego patentu na technologię symulowania wykonywanej muzyki. Według firmy gry, w których osoba naciska klawisze na kontrolerze przypominającym gitarę, naruszają wspomniany patent, którego właścicielem od 1999 roku jest Gibson.

Już w styczniu tego roku Gibson wysłał do Activision list, w którym domagał się nabycia licencji, lub zaprzestania sprzedaży gry "Guitar Hero". Activision w odpowiedzi złożyło w sądzie wniosek, mający na celu stwierdzenie nieważności patentu.

Bez względu na to jak sprawa się rozstrzygnie, Activision już teraz traci pieniądze. Informacja spowodowała spadek kursu akcji o ponad 1%.

czwartek, marca 13, 2008

o nieprzewidzianych skutkach walki z p2p można przeczytać na wp.pl

środa, lutego 27, 2008

i dalej za rp.pl
tak gdyby komuś przychodziły do głowy nie najmądrzejsze myśli:

Pracę magisterską napiszę tanio

Katarzyna Pawlak 27-02-2008, ostatnia aktualizacja 27-02-2008 08:25

W Internecie kwitnie handel gotowcami. Co roku kilku tysięcy obronionych prac dyplomowych bynajmniej nie napisali studenci, a niejasne przepisy sprawiają, że w praktyce i oni, i prawdziwi autorzy pozostają całkowicie bezkarni

Z takiej pomocy korzystają też maturzyści przygotowujący prezentacje na egzamin dojrzałości. Kosztuje to kilkaset złotych. Studenci za magistra zapłacą ok. 3 tys. zł. Administratorzy serwisów internetowych zaznaczają, że nie biorą odpowiedzialności za to, co stanie się z zamówionym tekstem. I to jedno zdanie gwarantuje im bezkarność.

– Określenie podstaw odpowiedzialności karnej jest bardzo trudne, gdyż prace nie są kopiowane, lecz faktycznie tworzone – tłumaczy Zbigniew Urbański z Komendy Głównej Policji. Oferowanie gotowców nie wyczerpuje znamion żadnego czynu zabronionego, bo są na tyle niejasne, że trudno je wskazać. Zgodnie z art. 18 § 2 kodeksu karnego zabronione jest samo podżeganie do przestępstwa.

– Do postawienia zarzutu jest niezbędne udowodnienie sprawcy zamiaru bezpośredniego, a w tej sytuacji jest to zamiar ewentualny – twierdzi Jacek Błachut, doktorant UJ.

– Osoba posługująca się cudzą pracą może być pociągnięta do odpowiedzialności z art. 115 ust. 1 prawa autorskiego za przywłaszczenie sobie autorstwa lub wprowadzenie w błąd co do cudzego utworu – wskazuje minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski.

Problem polega na tym, że autorzy sprzedają swoje autorstwo. Poza tym na gruncie obowiązującego prawa nie można nikogo ścigać bez zgody pokrzywdzonego, w tym wypadku sprzedawcy.

– Trudno sobie wyobrazić także zgłoszenie przeciwko sobie wniosku o ściganie przestępstwa – mówi Marcin Chałupka, specjalista prawa szkolnictwa wyższego.

– Niełatwo też wykryć, czy praca powstała samodzielnie, czy na zamówienie. Najczęściej pisane są one etapami, by student mógł się stawiać z kolejnymi rozdziałami u promotora – mówi Maciej Zylicz z Fundacji Nauki Polskiej.

W 2003 r. problemem zajęła się Konferencja Rektorów Uniwersytetów Polskich i przyjęła uchwałę dotyczącą przeciwdziałania handlowi dyplomami. W pięć lat później stron oferujących gotowe prace jest co najmniej 50 razy więcej.

Według prof. Ryszarda Skubisza z UMCS głównym grzechem jest tolerancja dla zjawiska plagiatów wśród kadry naukowej i studentów.

– Nie mam wątpliwości, że tradycyjna forma prac dyplomowych długo się nie utrzyma – uważa prof. Tadeusz Wojciechowski, rektor Wyższej Szkoły Zarządzania i Marketingu w Warszawie, i zachęca, by powrócić do traktowania seminariów dyplomowych jak spotkań i dyskusji mistrza i żaków. Jeszcze dalej idzie Maciej Szmit z UT w Łodzi.

– Czy faktycznie uzyskiwanie tytułu magistra powinno się opierać na oddaniu kartek?

Kara dla przyłapanych

Istnieje co najmniej kilkadziesiąt firm specjalizujących się w pisaniu prac dyplomowych (z medycyną włącznie). Pracownicy z reguły zatrudniani są na czarno. Jeśli student, który skorzysta z ich usług, zostanie na tym przyłapany, musi się liczyć z grzywną lub pozbawieniem wolności – nawet do trzech lat, a to na podstawie m.in.:
- art. 13 § 1 kodeksu karnego w zw. z art. 272 k.k. – przyłapanie na oszustwie, usiłowanie wyłudzenia poświadczenia nieprawdy,
- art. 115 ust. 1 ustawy o prawie autorskim – przywłaszczenie sobie autorstwa lub wprowadzenie w błąd co do cudzego utworu.

rp.pl podaje: http://www.rp.pl/artykul/98888.html

UE: Rekordowa kara dla Microsoftu

Rekordową grzywnę w wysokości 899 mln euro kary ma zapłacić Microsoft za to, że zwlekał z ujawnieniem informacji o swym oprogramowaniu i żądał wygórowanych stawek od konkurencji, utrudniając współpracę jej produktów z ofertą giganta z USA.

Decyzję taką ogłosiła unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes.

- Microsoft był pierwszą firmą w 50-letniej historii unijnej polityki konkurencji, którą musieliśmy ukarać grzywną za niepodporządkowanie się naszym antymonopolowym decyzjom. Mam nadzieję, że nasza dzisiejsza decyzja zamyka ten ciemny rozdział - oświadczyła.

Wymóg dzielenia się z konkurencją "pełnymi i dokładnymi danymi" KE nałożyła na Microsoft w marcu 2004 roku, nakładając nań jednocześnie grzywnę w wysokości 497 mln euro za wykorzystywanie pozycji monopolisty. Unijny sąd w Luksemburgu potwierdził tę karę po trzech latach sporów prawnych między KE a Microsoftem, odrzucając odwołanie złożone przez firmę z USA.

Dopiero w październiku ubiegłego roku Microsoft w końcu zgodził się na przestrzeganie nałożonych nań zobowiązań i przestał żądać za dane o swoim oprogramowaniu wygórowanych stawek. Od tego czasu za rozsądną opłatą zapewnia programistom swobodny dostęp do danych koniecznych do tworzenia oprogramowania kompatybilnego z systemem operacyjnym Windows, który zainstalowany jest w 95 proc. komputerów na świecie.

Zryczałtowana opłata za licencję wynosi teraz 10 tys. euro.

Ale kara za ponad 3-letnią zwłokę i naliczanie wygórowanych opłat jest surowa: 899 mln euro. Microsoft nie powinien być zaskoczony - w przedstawionym w styczniu akcjonariuszom dorocznym sprawozdaniu, uprzedził, że kara może sięgnąć 1,5 mld euro. Niemniej jeszcze tydzień temu usiłował pokazać dobrą wolę, czyniąc swoje oprogramowanie bardziej dostępnym dla informatyków.

KE nie ukrywa, że liczy na "poważny spadek" udziałów amerykańskiego giganta na rynku. Kroes powtarza, że "kiedy mamy do czynienia z sytuacją, że jeden producent zajmuje 95 proc. rynku, to mówimy o monopolu, a to nie jest do zaakceptowania".

Dlatego to nie koniec sporu między Microsoftem a Brukselą: w styczniu KE otworzyła dwa nowe postępowania, podejrzewając nadużywanie pozycji dominującej: w sprawie pakietu Office (Word, Escel, Powerpoint) oraz przeglądarki internetowej Internet Explorer, która jest trwale zintegrowana z systemem Windows.

wtorek, lutego 19, 2008

Ogólnopolski Konkurs z Zakresu Prawa Telekomunikacyjnego, Prawa Własności Intelektualnej oraz Prawa Nowych Technologii-ITelect

Po raz drugi Elsa Poland oraz Kancelaria Grynhoff Woźny Maliński organizują konkurs dla studentów IV i V roku prawa, którego głównym celem jest propagowanie wiedzy z zakresu prawa telekomunikacyjnego, prawa własności intelektualnej oraz prawa nowych technologii.

Szczegółowe informacje o konkursie na stronie
http://www.elsa.org.pl/itelect/index.html

czwartek, lutego 07, 2008

Nasza-klasa po kontroli GIODO

W dniu 4 lutego 2008 roku, w siedzibie Biura Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, odbyła się konferencja prasowa pt. „Co się stało z Naszą-klasą?”. Generalny Inspektor przedstawił wyniki przeprowadzonej kontroli, która wskazała, iż portal spełnia wymogi dotyczące bezpieczeństwa danych osobowych, ale z zastrzeżeniami. Według GIODO brakuje pisemnych procedur rozpatrywania skarg, a także konieczne jest także zastosowanie dodatkowych środków podczas logowania użytkowników.

więcej na stronie GIODO: http://www.giodo.gov.pl/259/id_art/2066/j/pl/

Portal Nasza-Klasa otworzył dziś swój blog (http://nasza-klasa.pl/blog), w którym również odniósł się do przeprowadzonej kontroli. Arek Pernal, wiceprezes Nasza Klasa, napisał:

"Zgodnie z sugestią Inspektora wprowadziliśmy pisemną procedurę obsługi pisemnych skarg i wniosków naszych użytkowników. Zmiany tego typu mają przełożyć się przede wszystkim na poprawę jakości obsługi użytkowników portalu, nad czym bezustannie pracujemy.

Zamierzamy też wprowadzić szyfrowanie SSL, które wszyscy doskonale znają ze stron banków i instytucji finansowych. Z takich zabezpieczeń nie korzystają obecnie żadne portale społecznościowe w Polsce. Do nielicznych wyjątków zalicza się serwis Allegro gdzie, od jakiegoś czasu, można spotkać "żółtą kłódkę". Implementacja tego typu technik to, z naszej perspektywy, wyznaczanie dobrego kierunku rozwoju i przecieranie szlaków dla innych portali.

Uzupełnieniem tych zaleceń będzie wspólna akcja GIODO i Naszej Klasy, czyli stworzenie ABC bezpiecznego korzystania z internetu. Ma ona uwrażliwiać użytkowników internetu na zagadnienia związane z bezpieczeństwem korzystania z sieci."


środa, lutego 06, 2008

Ile kosztuje literka w domenie internetowej?

okazuje się, że dość sporo ;))

więcej na portalu wp.pl: artykuł z 06.02.2008r.

piątek, lutego 01, 2008

Zarzuty dla internauty

Za portalem Onet.pl http://wiadomosci.onet.pl/1684361,11,item.html

Nawet 752 zarzuty może usłyszeć 22-letni mieszkaniec Kielc, który przechowywał na swoim komputerze ściągnięte z internetu pliki z muzyką i filmami. - Mężczyzna ściągnął te pliki bez zgody firmy reprezentującej prawa autorskie ich właścicieli - tłumaczy Anna Krzyżyk z zespołu prasowego świętokrzyskiej policji.
Działalność kielczanina przerwali w ubiegłym roku policjanci z Komendy Miejskiej Policji Kielcach. Po dokładnym zbadaniu zawartości jego komputera okazało się, że na dyskach zainstalowane było nielegalne oprogramowanie, m.in. system operacyjny Windows. Przy jego pomocy, z Internetu ściągnięto prawie 700 plików muzycznych oraz ponad 70 plików filmowych. Nikt z domowników nie przyznaje się do złamania prawa. Mężczyzna nie został zatrzymany.

- Nie mamy żadnych dowodów, że pliki były udostępniane osobom trzecim, nie znaleziono też żadnych przenośnych dysków z tym materiałem - mówi Anna Krzyżyk. - Biegli już ustalili, że wartość oprogramowania wynosi 1500 zł, wartość muzyki natomiast ok. 800 zł. Czekamy jeszcze na ekspertyzę dotyczącą filmów - dodaje. Młodzieniec już usłyszał pierwsze zarzuty, kolejne zostaną mu ogłoszone. - Liczba zarzutów wynika z ilości pokrzywdzonych osób. Gdyby właścicielem praw do tych 700 utworów była jedna osoba, zarzut byłby jeden - tłumaczy Krzyżyk.

Profesor Ewa Nowińska z Uniwersytetu Jagiellońskiego, specjalistka w zakresie prawa prasowego i autorskiego powiedziała, że przepisy w tym zakresie są bardzo niejasne. - Wolno, zgodnie z art. 23 prawa autorskiego, korzystać dla własnego użytku z utworów już rozpowszechnionych. Ważnym pytaniem jest, czy dany utwór znalazł się w sieci legalnie, czy nielegalnie, ale to jest trudno sprawdzić - tłumaczy profesor Nowińska. - Trzeba też pamiętać, że "własny użytek" obejmuje także udostępnianie utworu osobom trzecim, o ile należą do "kręgu rodzinno-towarzyskiego" - podsumowuje profesor.

wtorek, stycznia 29, 2008

jak donosi Onet.pl: Sieci P2P - Trybunał UE po stronie internautów

W sprawach cywilnych dostawcy usług internetowych w krajach UE mogą odmówić ujawnienia danych osób, wymieniających się plikami w Internecie - orzekł unijny Trybunał Sprawiedliwości.
Orzeczenie to jest ciosem dla posiadaczy praw autorskich, którzy na drodze cywilno-prawnej usiłują walczyć z piractwem w Internecie.

Trybunał rozstrzygnął spór między hiszpańskim zrzeszeniem posiadaczy praw autorskich Promusicae a główną firmą telekomunikacyjną Hiszpanii - Telefonica. Zrzeszenie Promusicae domagało się od Telefoniki danych jej klientów, którzy wymieniali się w Internecie materiałami chronionymi prawem autorskim (w jednej z tzw. sieci P2P). Po uzyskaniu danych Promusicae zamierzało wytoczyć tym ludziom sprawy o odszkodowania.

Telefonica stanęła na stanowisku, że - zgodnie z zasadami UE - jest zobowiązana do ujawniania nazwisk internautów tylko w sprawach karnych, a nie cywilnych.

Unijny Trybunał Sprawiedliwości podkreślił jednak, że "zapewnienie skutecznej ochrony praw autorskich nie wymaga ujawniania danych osobowych w kontekście spraw cywilnych".

Przepisy unijne nie wykluczają możliwości wprowadzenia przez poszczególne kraje UE obowiązku ujawniania danych osobowych w kontekście spraw cywilnych, ale też nie zobowiązuje do wprowadzania takiego obowiązku - orzekł Trybunał.

poniedziałek, stycznia 28, 2008

Legalne P2P?

Jak donosi seriws onet.pl na stronie http://wiadomosci.onet.pl/1681328,18,item.html:
Na dziś zapowiadana jest premiera projektu Qtrax, czyli sieci P2P nowej generacji. Prace nad nią trwały aż 8 lat. Jest ona całkowicie darmowa i w pełni legalna – informuje serwis webowy.blogspot.com.
Na starcie katalog zawierać będzie 5 000 000 utworów, a docelowo – 25 mln. Umowy licencyjne podpisano z każdą z czterech największych wytwórni muzycznych - EMI, SonyBMG, Universal Music Group oraz Warner Music Group.

Aby korzystać z Qtrax należy zainstalować specjalny odtwarzacz-wyszukiwarkę Qtrax Player. Koszty działania sieci pokryją wpływy z reklam. Będą one pojawiać się podczas słuchania muzyki. Niestety, bogactwa sieci, będą początkowo dostępne tylko dla systemu Windows XP/Vista. 18 marca pojawi się wersja na Mac OS.

Rzecznik Warner Music Group Will Tanous twierdzi tymczasem, że QTrax nie ma podpisanej umowy licencyjnej z jego przedsiębiorstwem. Wprawdzie w 2006 r., pomiędzy zainteresowanymi stronami, została podpisana umowa, jednak jej ważność wygasła w ubiegłym roku. Według niepotwierdzonych informacji, do podobnego konfliktu może dojść również z Universal Music Group.

QTRAX wydał 30 mln dolarów na uruchomienie serwisu, który będzie dostępny w USA i Europie. Alan Klipfisz, szef QTracka, stwierdził: Nasi użytkownicy mogą liczyć na muzykę z legalnych źródeł. - Wierzymy, że możemy liczyć na wsparcie przemysłu muzycznego oraz artystów, którzy będą otrzymywać pieniądze za swe utwory - dodał.


Wiadomość najwyraźniej rozniosła się po świecie, ponieważ połączenie ze stroną http://qtrax.com/ trwa dobrą chwilkę.

piątek, stycznia 25, 2008

Autor/pirat

Ciekawa informacja nt. Paulo Coehlo, który udostępnia swoje książki w Internecie.

artykuły:
- na Wp
- na P2Pblog

czwartek, stycznia 24, 2008

"Mówią, że przyjaciel to rzecz bezcenna - teraz możesz go wylicytować"... nasza-klasa c.d.

Jeszcze jedna ciekawa kwestia związana z działalnością naszej-klasy. Na Allegro.pl pojawiły się dość interesujące pod względem prawnym oferty i aukcje. Mianowicie można sobie wylicytować...przyjaciela - osoby oferują zaproszenie do listy znajomych na naszej-klasie, utrzymywanie kontaktów, przyjaźń wręcz (dozgonną lub na 12 miesięcy). Ceny wahają się od 1zł do 12.000zł...

patrz: http://www.allegro.pl/search.php?string=nasza+klasa

wtorek, stycznia 22, 2008


GIODO czuwa!

Jak donosi portal onet.pl w wiadomości na stronie http://wiadomosci.onet.pl/1678000,11,item.html
Od poniedziałku trwa kontrola portalu internetowego nasza-klasa.pl - poinformował posłów sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka generalny inspektor ochrony danych osobowych Michał Serzycki. - Obecnie portal jest drugim pod względem wielkości zbiorem danych osobowych w Polsce - powiedział Serzycki.

Więcej pod podanym linkiem. Tymczasem na portalu nadal można znaleźć fałszywe profile takich osób jak choćby premier Tusk, czy posłanka Senyszyn.