czwartek, maja 17, 2007

Prawo do tłumaczenia

Na stronach Wirtualnej Polski pojawiła się informacja o zatrzymaniu kilku osób związanych z tworzeniem polskich napisów do zagranicznych filmów. Widać więc, że odpowiadać można także za naruszenie praw do tworzenia opracowania zależnego.

9 osób zatrzymanych za tłumaczenia filmów w Internecie

Policjanci zatrzymali dziewięć osób, które nielegalnie tłumaczyły dialogi z filmów i zamieszczały je na znanym portalu internetowym. Zamknięto stronę, z której można było je ściągać.


Jak poinformował Zbigniew Urbański z Komendy Głównej Policji, polscy funkcjonariusze współpracowali w tej sprawie z niemieckimi kolegami i Fundacją Ochrony Twórczości Audiowizualnej (FOTA). Strona polska znajdowała się na niemieckim serwerze - wyjaśnił.

Strona polska znajdowała się na niemieckim serwerze - wyjaśnił.

Sprawa jest rozwojowa, niewykluczone są kolejne zatrzymania - dodał Urbański.

To właśnie FOTA poinformowała o całej sprawie swoją niemiecką odpowiedniczkę, a ta - policję. W tym samym czasie gdy niemieccy policjanci zabezpieczali dane na serwerze, na którym znajdowała się strona, polscy zatrzymali dziewięć osób - na Śląsku, Podlasiu, w Krakowie i Szczecinie.

Większość z nich to ludzie, którzy tłumaczyli dialogi, wśród zatrzymanych jest też administrator strony - powiedział Urbański. Jak dodał, są oni obecnie przesłuchiwani, prawdopodobnie zostaną im postawione zarzuty związane z łamaniem prawa autorskiego. Grozi za to do 2 lat więzienia.

Zabezpieczyliśmy też 10 komputerów, siedem laptopów i trzy twarde dyski - powiedział. Policjanci podkreślają, że sprawa jest rozwojowa. Nie wykluczamy kolejnych zatrzymań - dodał.

Według wstępnych ustaleń, zatrzymane osoby kontaktowały się przez Internet. Na razie nie ma informacji, czy za tłumaczenia otrzymywały pieniądze. (reb, ak)

4 komentarze:

Agnieszka Konopa pisze...

Podobnie:
http://wiadomosci.wp.pl/kat,12776,statp,cG93aWF6YW5l,wid,8866558,wiadomosc.html
oraz
http://www.pcworld.pl/news/110528.html

Lucjan Sroczynski pisze...

wydaje mi sie ze tlumaczenie samo w sobie "nielegalne" byc nie moze, mozna na wlasne potrzeby tlumaczyc do woli, problem zaczyna sie przy jego rozpowszechnianiu. Poprawcie mnie jesli jestem w bledzie.

Julian M. Skelnik pisze...

Masz rację Lucjanie. Ująłem ostatnie zdanie w ten sposób, ponieważ w kontekście cytowanego materiału z WP oczywiste jest, że chodzi o rozpowszechnianie tego tłumaczenia. Gdybym napisał eksploatacji tłumaczenia, mogło by powstać wrażenie że tłumaczenie było zrobione przez producentów filmów.

Swoją drogą pozwolę sobie poddać pod dyskusję inne pytanie. Czy można zrobić na własne potrzeby tłumaczenie:
1. nie mając oryginalnego egzemplarza dzieła,
2. nie mając dostępu do oryginalnego egzemplarza dzieła?

Oczywiście nie pytam o możliwość techniczną, bo tu nie będzie wątpliwości.

Wydaje mi się, że odpowiedzialność będzie można egzekwować tylko w takim zakresie w jakim doszło do nieuprawnionego korzystania z egzemplarza utworu. Za tłumaczenie konsekwencji ponieść już nie będzie można. Jakie jest Wasze zdanie?

Agnieszka Konopa pisze...

Po pierwsze nie wiem dokładnie jak wyobrażasz sobie zrobić tłumaczenie nie mając dostępu do oryginalnego egzemplarza? Rozumiem, że chodzi ogólnie o egemplarz? Bo wydaje mi się że nie mając "oryginału" wiele nie zdziałasz...Bo niby jak chcesz przetłumaczyć testy filmu nie mając/znając filmu? ;)Żarty na bok...
Moim zdaniem należy rozdzielić te dwa problemy: 1)nośnik utworu rozpowszechniany lub zwielokratniany bez uprawnienia do tego i 2)dokonywanie tłumaczenia. Wyobraźmy sobie, że ktoś ma "legalny" nośnik utworu, ale dokonuje bez pozwolenia tłumaczenia oraz drugą sytuacje, gdy mamy pozwolenie na dokonanie tłumaczenia, ale korzystamy z kopii uzyskanej w sposób niezdozwolony... Moim zdaniem, mimo iż te sytuacje wiążą się ze sobą w sferze faktycznej, to jednak nie mają wzajemnego wpływu na sytaucje prawną. Przy dokonywaniu tłumaczenia ważne jest pozwolenie autora utworu pierwotnego. Fakt, iż dana osoba mogłaby np. rozpowszechniać dany utwór bez uprawnień to przysłowiowa "inna para kaloszy"...