wtorek, września 09, 2008

Ciekawa dość sprawa związana z Harrym Potterem, artykuł znaleziony na wp.pl...



Sąd pozytywnie rozpatrzył sprawę J.K. Rowling, która pozwała Steve’a Vandera Arka, fana, który naruszył prawa autorskie publikując The Harry Potter Lexicon.

Sędzia Robert Patterson uznał, że taka publikacja w niepowetowany sposób naruszyła prawa J.K. Rowling jako autorki powieści, które stały się podstawą dla publikacji Steve’a Vandera Arka.

Przypomnijmy: sprawa dotyczy niewielkiego wydawnictwa RDR Books z Michigan. Wydawnictwo opublikowało książkę poświęconą małemu czarodziejowi na podstawie strony internetowej prowadzonej przez fana książki. Steven Vander Ark jest szkolnym bibliotekarzem i miłośnikiem powieści pióra J.K. Rowling. Jego strona internetowa przyciągała miliony czytelników.

Prawnicy twierdzą, że sprawa ta może okazać się precedensem w świecie literackim, ponieważ może wyznaczyć granice, w obrębie których fani będą mogli wykorzystywać dzieła swoich ulubionych pisarzy.

Proces przeciw wydawcy RDR Books rozpoczął się w październiku ubiegłego roku. J.K. Rowling uznała, że autor książki zapożyczył zbyt wiele fragmentów z jej powieści i wykorzystał je w swej pracy. Pisarka nazwała tę sytuację „hurtową kradzieżą siedemnastu lat jej ciężkiej pracy”.

Napisany przez Steve’a Vandera Arka leksykon miał być sprzedawany za około 24.95 dolarów (12.50 funtów).

Sędzia uznał, że RDR Books powinno wstrzymać publikację leksykonu

sobota, września 06, 2008



Czy Myszka Miki należy do Disney'a?

Jeden z byłych pracowników kąsa koncern Disney'a. Okazuje się, że na jednym z pierwszych filmów z Myszką Miki, jako osoby uprawnione do korzystania z wizerunku Myszki jest nie tylko Walt Disney, ale także inne podmioty.

Więcej informacji przynosi serwis HotMoney: (link)
W Stanach Zjednoczonych Myszka Miki wyprzedza w rankingach rozpoznawalności nawet Świętego Mikołaja – jedynie 3% społeczeństwa nie wie, kim jest Mickey Mouse. Wartość tej postaci wynosi ponad 3 mld dolarów, a prawa autorskie chroni uchwała Kongresu – pisze "Los Angeles Times". Teraz wszystko może się zmienić za sprawą taśmach z lat 20-tych. Podobno poddają one w wątpliwość prawo Walt Disney Co. do wyłączności na korzystanie z wczesnego wizerunku Mickey.

Gregory S. Brown, były pracownik Disneya, już w 1993 roku zwrócił uwagę na tytułowe napisy w filmie "Willie z parowca", gdzie jako autora kreskówki podaje się nazwisko Ub Iwerks. Poniżej widnieje zapis "Nagrane przez Cinephone Powers System", a pod spodem znajduję się słowo "Copyright" i data.

Choć nazwisko Disneya również pojawia się na stronie, to pomiędzy nim a słowem copyright znajduje się grafik i firma realizatorska, które miałyby równe prawa do domagania się wyłączności. Podstawą prawną do rozstrzygania tego typu sporów są przepisy obowiązujące w momencie publikacji danego dzieła. W roku 1929 obowiązywała ustawa o prawach autorskich z 1909.

Brown procesował się już wcześniej z Disney Studios o prawa autorskie do Myszki Miki. Pracując w firmie odkrył wiele nieścisłości. Po odejściu założył własną działalność i postanowił wykorzystać fakt, iż Disney nie przedłużył praw autorskich na jeden z wczesnych odcinków z Muszka Miki.

Brown twierdzi, że postać Myszka Miki nie została stworzona przez Walt Disney Co. w roku 1928 – wtedy ta firm jeszcze w ogóle nie istniała. Sąd jednak nie uwzględnił odwołania od wyroku i sprawa przycichła. Teraz walka o kultowa postać rozgorzała na nowo. Czy Disney straci prawo do postaci? O tym zadecyduje sąd.
ZAiKS i SFP c.d.

W sprawie o której napisał niżej Lucjan, pojawiła się dyskusja w radiu TOK FM. Można ją odsłuchać na stronie radia pod linkiem:

javascript:pop('http://serwisy.gazeta.pl/tokfm/4,59306,,,,5663795.html',820,487)

piątek, września 05, 2008

Wczoraj Rzeczpospolita umieściła w serwisie internetowym informację, o karze którą UOKiK nałożył na Stowarzyszenie Autorów ZAiKS i Stowarzyszenie Filmowców Polskich (SFP), za zawarte porozumienie "eliminujące konkurencję między nimi". Artykuł dostępny tutaj. Na mocy ów porozumienia podmioty ustaliły jednolite, sztywne stawki za korzystanie z utworów audiowizualnych, oraz odmówiły ich negocjowania. W serwisie Gazety Prawnej również można przeczytać o tym zagadnieniu - artykuł tutaj.